Górom nie odpuszczam!
Dawid Janusiak,” lat 37, kawaler, mieszka w Częstochowie, legitymuje się wykształceniem wyższym – informatycznym. Pracuje w firmie, która zajmuje się sprzedażą elektroniki użytkowej m.in. komputerów, laptopów czy telefonów. Interesuje się zaś grafiką komputerową, trekkingiem zimowym, koszykówką amerykańską (Chicago Bulls ) oraz muzyką elektroniczną i filmem z gatunku Sci-Fi. Należy do amatorskiej drużyny rowerowej o nazwie ASR. Od siebie dodamy, że Dawid ma ksywki: „chudy”, lub „wąski”. I nadziwić się nie możemy jak z takich nóg, które są cieńsze od opon, na których Dawid jeździ, jest w stanie wykrzesać tyle mocy.
Od kiedy uprawiasz turystykę rowerową?
Nie pamiętam dokładnie, od kiedy rower i turystyka rowerowa stała się dla mnie sposobem na spędzanie wolnego czasu. W przybliżeniu można podać 2003 rok. Oczywiście jak większość ludzi, z rowerem miałem do czynienia dużo wcześniej, ale dopiero w tym roku uświadomiłem sobie, że będzie to istotny element mojego życia.
Od czego to się zaczęło?
Od spontanicznych weekendowych wyjazdów za miasto. Mam to szczęście, że mieszkam na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, czyli w miejscu, które stwarza bardzo dobre warunki do jazdy na rowerze terenowym. Fajne w tej mojej przygodzie rowerowej jest to, że z biegiem czasu pokonywanie większych odległości samo w naturalny sposób przychodziło. Na początku byłem w stanie dojechać tylko do Olsztyna, potem na moim horyzoncie pojawił się Złoty Potok. Z czasem częściej odwiedzałem Mirów i Bobolice. Następny w kolejności był Ogrodzieniec oraz Rabsztyn, a na końcu Ojców i Kraków. Możliwość poznawania Jury z punktu widzenia rowerowej kierownicy, to świetna sprawa i nadal mam wiele do odkrycia.
Dlaczego lubisz jeździć na rowerze?
Dlatego, że to czysta radość, że to forma ucieczki przed rutyną i sztucznym światem. Człowiek wsiada na te dwa koła, pokonuje kilkadziesiąt kilometrów w różnych warunkach. Czasami się wywali albo wpadnie w jakieś krzaki i na koniec dnia ledwo żyje. Zmotoryzowane środki transportu ułatwiają nam pokonywanie odległości w prosty, szybki i skuteczny sposób, ale nie ma w tym zaangażowania. W kolarstwie nie ma tak łatwo, tutaj trzeba walczyć z samym sobą, włożyć w to siłę mięśni oraz ducha. Dla mnie to meritum jazdy na rowerze.
Czego nie lubisz w jeździe na rowerze?
Niespodzianek w postaci defektu oraz gdy coś stuka lub piszczy. Nie lubię też, jak podczas jazdy zmienia się gwałtownie pogoda, bo to psuje radość z wyjazdu.
Co czujesz, kiedy masz do pokonania wymagający podjazd?
Gdy widzę wymagający podjazd to wiem, że będzie to wyzwanie, któremu będę chciał podołać. Nigdy nie miałem większej potrzeby, żeby ścigać się z innymi, ale górom nie odpuszczam. Zawsze i wszędzie nawet ostatnimi siłami, na szczyt prędzej czy później jestem w stanie wjechać.
Po jakich drogach najbardziej lubisz jeździć?
Drogi terenowe, to zdecydowanie moje klimaty. Leśna ścieżka, dynamiczny singletrack lub szutrowa nawierzchnia na wale wzdłuż rzeki. Po tym lubię jeździć, ale całkowicie asfaltu nie unikam.
Po jakich najbardziej nie lubisz jeździć?
Po ścieżkach obfitych w piach, a takie na Jurze się zdarzają, przypomina to jazdę po plaży. Jak trzeba, to się przejedzie lub zrobi się kawałek z “buta” .
Największy sukces w jeździe na rowerze?
Z tymi sukcesami to u mnie słabo. Raczej nie brałem udziału w znanych maratonach. Jeśli już gdzieś wystartowałem, to w amatorskich imprezach. Multiorbita albo Transjura to takie dwie imprezy, gdzie udało się coś przejechać, w ciągu doby: 400 kilometrów – tylko asfalt i 200 kilometrów – teren i asfalt.
Wyzwaniem była wyprawa z Częstochowy do Zakopanego w towarzystwie fantastycznych ludzi. Pokonanie tego dystansu w upalny dzień oraz chłodniejszy wieczór wymagało 20 godzin, wliczając w to przerwy na odpoczynek. Gorące powietrze oraz podjazdy dały nam ostro w kość, ale warto było. Z tego co pamiętam, przejechaliśmy ponad 270 kilometrów. Na twarzy każdego z nas było widać radość i ulgę, mimo wielkiego zmęczenia.
Małym osobistym sukcesem był też przejazd z Częstochowy do Krakowa w 11 godzin. Postanowiłem, że przejadę większość tego dystansu w terenie (lasy, polne ścieżki oraz szutrowe drogi). Unikałem asfaltu, jak tylko mogłem i w taki sposób przejechałem trzy czwarte drogi. Pozostałą część stanowiły asfaltowe drogi dojazdowe i krótkie odcinki, których nie mogłem ominąć.
Warto też wspomnieć o mozolnym wspinaniu się do punktu widokowego po alpejskiej drodze Grossglockner. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie przejechałem. Jedna z najpiękniejszych widokowo tras. Była to dla mnie wyjątkowa przygoda i fascynujące doświadczenie.
Ile kilometrów miesięcznie przejeżdżasz na rowerze?
Trudno to określić, ponieważ nie jestem sumienny w prowadzeniu statystyk i nie zawsze korzystam z licznika czy też aplikacji do zapisu aktywności. Mam licznik tylko przy jednym rowerze, a zapis trasy robię, gdy jestem w ciekawym miejscu. Szczęśliwi czasu nie liczą, oraz przejechanych kilometrów.
Czy uważasz, że najlepiej jeździ się na własnym rowerze?
Własny rower to optymalne dopasowanie, to też oczko w głowie, więc zdecydowanie najlepiej na własnym.
Kiedy zaczynasz /kończysz sezon rowerowy?
Od 2 lat staram się śmigać przez cały rok, gdy tylko zima jest z nazwy, a faktycznie to nadal przedłużenie jesieni. Wcześniej byłem tylko “sezonowcem” i jeździłem od kwietnia do końca października.
Twoje rowerowe marzenie?
Właśnie się spełnia. Doświadczam czegoś, co zawsze chciałem zrobić. Oglądam i podziwiam monumentalne góry w miejscach wcześniej dla mnie niedostępnych. Zjeżdżam po krętych i długich serpentynach oraz zostawiam serce na trasie, gdy trzeba podjechać i dać z siebie wszystko. Dla mnie zawsze kwintesencją kolarstwa będzie jazda w takich miejscach, gdzie góry wpadają do morza, jak na Korsyce czy też walka z podjazdami, gdy jechałem po zielonej Austrii.
Razem czy osobno
Jaki stosunek do Twojej pasji rowerowej ma Twoja najbliższa rodzina?
Zdecydowanie pozytywny i w pełni akceptują moją pasję. Podobnie jak ja uważają, że rower i turystyka rowerowa to zajęcie, któremu warto poświęcić czas i pieniądze. Nawet przywykli do tego, że w okresie letnim przy dobrej pogodzie, praktycznie nie ma mnie w domu.
Jak na Twoją jazdę na rowerze zapatrują się bliżsi znajomi i szersze środowisko?
Jeśli chodzi o moich znajomych, to w większości są to właśnie rowerzyści. Czyli czują dokładnie to samo co ja, i mają bardzo podobne poglądy na rower i jazdę na nim. Pozostali bliżsi, którzy z rowerem nie mają wiele wspólnego, patrzą z wyrozumiałością i nie robią z tego większego problemu. W szerszym środowisku bywa z tym różnie. Staram się więc pokazywać im pozytywną stronę jazdy na rowerze i zachęcać do takiej formy aktywności.
Czy opowiadasz znajomym o dokonaniach rowerowych, które są dla Ciebie ważne?
Tak, ale nie wszystkim. Temat moich wyjazdów pojawia się w towarzystwie osób, które też interesuje kolarstwo. Czasami w pracy lub w innym środowisku powiem, gdzie byłem i co widziałem lub ile przejechałem.
Czy masz poczucie, że kiedy opowiadasz Twoim znajomym o swoich doświadczeniach rowerowych, oni rozumieją o czym mówisz?
Większość znajomych doskonale wie, o czym mówię i z chęcią pytają o różnego rodzaju szczegóły dotyczące danej wycieczki. To zresztą działa w dwie strony, bo ja też jestem ciekawy ich wrażeń z planowanych rowerowych wakacji. Podobnie jest w kwestii technicznej, tu również warto posłuchać i wymienić się doświadczeniami z jazdy na różnym sprzęcie.
Czy na co dzień ktoś z Twoich znajomych jeździ z Tobą na rowerze?
Od kilku lat mam przyjemność należeć do amatorskiej drużyny rowerowej o nazwie ASR. Jak znajdziemy trochę wolnego czasu, to wskakujemy na rowery i w drogę. Mamy w ekipie dużo indywidualności o różnych preferencjach co do stylu jazdy i samego sprzętu. Część z nas uwielbia kolarstwo szosowe, inni zaś terenowe, a jeszcze inni łączą obie kategorie. Mamy też zróżnicowane poglądy na temat tego, gdzie lubimy jeździć. Ja siebie nazywam ambitnym turystą, bo uwielbiam turystykę z zacięciem sportowym w ciekawych miejscach. Pozostali preferują szybkie treningi po lokalnych drogach z nastawieniem na utrzymanie odpowiedniej prędkości i określonego dystansu.
Mój rower
Ile masz rowerów w domu i jakie marki i typy?
Mam trzy rowery: Genesis Solution, Giant XTC Advanced oraz Accent Peak. Wszystkie to rowery górskie.
Na którym z tych rowerów lubisz najbardziej jeździć i dlaczego?
Dobrze mi się jeździ na każdym z nich. Pierwszym pokonuję drogę do pracy i wykorzystuję w zimowych warunkach. Z dwóch pozostałych korzystam w cieplejszych miesiącach. Giant ma mniejszą ramę i mam bardziej wyprostowaną pozycję, co sprzyja turystyce. Accent to sportowa geometria i nadaje się na wyścigi.
Czy dbasz o swój rower i na czym to „dbanie polega”
Głównie polega to na częstym myciu i smarowaniu oraz usuwaniu przyczyn powodujących powstawanie irytujących dźwięków.
Czy potrafisz zrobić „coś” przy rowerze?
Nie jestem specem od serwisu. Większość czynności związanych z regulacją lub konserwacją robię sam i staram się poszerzać swoje umiejętności. Takie grubsze tematy jak: zaplatanie koła, rozbieranie piasty lub amortyzatora pozostawiam koledze w zaprzyjaźnionym serwisie.
Czego najbardziej nie lubisz robić przy rowerze?
Sprzątać po fakcie. Jak już mam wyczyszczony rower to wszystko w pobliżu jest pobrudzone i mam dodatkową robotę.
Które konstrukcyjne elementy roweru są – w twoim przekonaniu – kluczowe dla efektywnej i wygodnej jazdy na rowerze (np. siodło, koła itp.)
Każdy element w rowerze jest ważny. Precyzyjna grupa osprzętu daje komfort w zmianie przełożeń. Lekkie koła i sztywna rama to lepsza dynamika jazdy. Dobry amortyzator to lepsze tłumienie na nierównościach a wygodne siodełko, to zbawienie na długich dystansach. Jeździłem na różnych rowerach, od tych bardziej budżetowych po dużo droższe modele i zdecydowanie lepiej zainwestować w rower zbudowany na solidnych komponentach.
Wakacje na rowerze
Od ilu lat, spędzasz urlop aktywnie, jeżdżąc na rowerze?
Od 3 lat. Wcześniej planowałem aktywny wypoczynek przy okazji długich weekendów.
Kiedy i gdzie wyjechałeś pierwszy raz ?
Taki wyjazd z prawdziwego zdarzenia miał miejsce w 2019 r. Austria i wspomniany wcześniej Grossglockner zrobiły na mnie niesamowite wrażenie. Polskie góry na rowerze poznaje od 2012 roku, ale to co zobaczyłem w Austrii i na Korsyce dodaje motywacji do dalszych wyjazdów.
Co Tobie najbardziej odpowiada w grupowych wyjazdach rowerowych?
Możliwość poznawania różnych osobowości, które łączy jedna pasja. Tutaj nie ma znaczenia, ile masz lat, jakie poglądy życiowe lub status społeczny. W tym momencie spotykasz ludzi, którzy czerpią radość z jazdy na rowerze w tak urokliwych miejscach. Widzisz te radosne oczy i uśmiech na twarzy – czego chcieć więcej?
Czego w takich wyjazdach nie lubisz?
Tego, że trwają tak krótko. Tyle do zobaczenia i tyle do przejechania a tak mało czasu. Człowiek potem docenia, to co zobaczył i tylko myśli, kiedy mógłby wrócić.
Czy uważasz, że turystyka rowerowa jest dla każdego, kto potrafi jeździć na rowerze?
Dla każdego, kto potrafi jeździć, ale jednocześnie zauważa piękno otaczającej nas natury. Sama jazda na rowerze to tylko jeden z elementów układanki zwanej “turystyka rowerowa” Dopełnieniem są miejsca, w których się jeździ oraz ludzie, którzy ci towarzyszą.
Najciekawsze wydarzenie na grupowym wyjeździe rowerowym?
Dla mnie wydarzeniem jest sam wyjazd jako całokształt. Każdy wyjazd pozostawia w pamięci momenty, do których się wraca. Dzięki fotografii, można utrwalić pewne miejsca oraz ludzi i związane z nimi sytuacje lub wydarzenia.
Najtrudniejsza trasa rowerowa jaką pokonałeś?
Nie wymienię tutaj konkretnej. W moim rowerowym portfolio było ich kilka. Tej najtrudniejszej jeszcze nie przejechałem.
Czy masz jakieś ulubione trasy rowerowe?
Głównie lokalne, bo są w pobliżu. Leśny singiel, który prowadzi z Częstochowy do rezerwatu Sokole Góry. Pofałdowana ścieżka wzdłuż rzeki Warta od Częstochowy do Mstowa. Z tych dalszych to zdecydowanie czarny szlak, który prowadzi do schroniska Murowaniec oraz kilka szlaków w Wiśle i Żywcu.
Gdzie chciałbyś – w najbliższym czasie – wyjechać na rowerze?
Jest jedno miejsce, które bardzo chcę odwiedzić. Zaczynam powoli robić coś w tym kierunku, ale to nadal etap planowania. Muszę być cierpliwy, bo to nie będzie proste do zrealizowania. Prawdopodobnie będą to wakacje mojego życia z rowerowym akcentem.
Czy poza jazdą na rowerze uprawiasz jakieś inne formy turystyki aktywnej?
Spacer w chmurach. Kilka lat temu zakochałem się w zimowej scenerii, gdy odwiedziłem Tatry. To jak góry wyglądają zimą, jest niesamowite. W tego rodzaju turystyce nie mam jeszcze dużego doświadczenia, ale chciałbym dalej to rozwijać. Może kiedyś wejdę wyżej i zobaczę widoki jeszcze bardziej zapierające dech w piersiach
- 72
- 2398