Podjazd to obietnica
Joanna Fornalska, mieszka w Gdańsku, legitymuje się wyższym wykształceniem, jest stanu wolnego. Pracuje w międzynarodowej firmie informatycznej, w dziale HR.
Bardziej zorientowanych informujemy, w kwestii nazwiska Joanny, że to czysty zbieg okoliczności, sprawdziliśmy u źródeł.
Dla Joanny jazda na rowerze, to wybór drugiego rzędu, albowiem nawet najbardziej wymagające trasy turystyczne nie poruszają jej tętna; jest przede wszystkim biegaczką i to taką, że im trudniej tym lepiej. Kiedyś biegała maratony, ale to było zbyt proste, cóż tam przebiec 40 km, pestka. Przerzuciła się więc na biegi górskie, bo jak sama mówi lubi wysiłek na „wysokim tętnie”. My za to bardziej niż „wysokie tętno” lubimy Aśkę. Ma dużo cech, o których tutaj pisać nie będziemy, ale wierzcie nam – warto ją znać! Dlatego też kiedy Joanna biegnie bardzo jej kibicujemy: „biegnij Aśka biegnij….”
Z kultury fizycznej interesuje ją jeszcze trekking górski, fitness, joga i spinning. Jak by tego było mało lubi uczyć się języków obcych, czytać literaturę obyczajową, jak też dotyczącą rozwoju osobistego i diety. Zasadniczo to chyba nie musi jeść, wystarczy, że o jedzeniu czyta, co mieliśmy możliwość kiedyś obserwować w busie, jadąc razem przez pół Europy.
Od kiedy uprawiasz turystykę rowerową?
Od 2016 roku.
Jazda na rowerze daje mi niesamowite poczucie wolności.
Od czego to się zaczęło?
Rower do pewnego momentu nie był ważnym elementem mojego życia. Wręcz przeciwnie, zawsze traktowany był po macoszemu, pozostawiony w najciemniejszym kącie w piwnicy i wyciągany na letnie popołudniowe przejażdżki po Kaszubach. Zmieniło się to kilka lat temu, kiedy doznałam kontuzji i ukochane buty biegowe trzeba było schować na kilka miesięcy do szafy. Bardzo szybko zaczęłam szukać alternatywy – w jaki sposób skompensować pokłady energii; jaka inna aktywność pozwoli mi pokonywać kilometry na leśnych szlakach i bezdrożach, spędzać całe dnie na świeżym powietrzu, w promieniach słońca i porywach wiatru, podziwiając wspaniałe krajobrazy i walcząc niejednokrotnie z własnymi słabościami. Wówczas przypomniałam sobie o rowerze i uzmysłowiłam sobie, że przecież to nie tylko przysłowiowe dwa koła, siodełko i kierownica, czy też najprostszy środek transportu, aby przemieścić się z punktu A do punktu B, tylko styl życia i wspaniała przygoda.
Dlaczego lubisz jeździć na rowerze?
Jazda na rowerze daje mi niesamowite poczucie wolności. Rowerem można dotrzeć dalej niż podczas pieszej wędrówki; można zobaczyć dużo więcej, zobaczyć miejsca niedostępne podczas popularnych wyjazdów autokarowych czy samochodowych, a więc i doświadczyć więcej wrażeń. W zasadzie nic mnie nie ogranicza: wymagający podjazd? nie ma problemu – zatrzymuje się i siadam na kamieniu, na skraju drogi, nabierając sił na dalszą jazdę; przepiękny widok, który pragnę uchwycić na zawsze na zdjęciu – zatrzymuje się i robię zdjęcia, gdzie chce i kiedy chce. Ponad to, sama decyduje w jakim tempie jadę.
Czego nie lubisz w jeździe na rowerze?
Zdecydowanie nie lubię jeździć gdy pada deszcz.
Co czujesz kiedy masz do pokonania wymagający podjazd?
Radość, podjazdy stanowią urozmaicenie trasy. Podjazd jest dla mnie obietnicą wspaniałych widoków na szczycie. To również doskonały moment na stawianie sobie wyzwań i sprawdzenie swojej kondycji.
Podjazd jest dla mnie obietnicą
Po jakich drogach najbardziej lubisz jeździć?
Zdecydowanie najbardziej lubię jeździć w terenie.
Po jakich najbardziej nie lubisz jeździć?
Nie lubię jeździć po drogach asfaltowych oraz w mieście.
Największy sukces w jeździe na rowerze?
Chyba nie mam takich. Cieszę, że udaje mi się wrócić z każdego wyjazdu cało i zdrowo.
Ile kilometrów miesięcznie przejeżdżasz na rowerze?
Z uwagi na liczne obowiązki zawodowe oraz inne aktywności fizyczne (bieganie), nie mam za często możliwości jeździć na rowerze. W trakcie wakacyjnych rowerowych podróży pokonuje około 400 km. W okresie jesienno-zimowym chodzę regularnie na zajęcia spinningu lub jeżdżę na trenażerze. Miesięcznie przejeżdżam wirtualnie w granicach 120 km.
Czy uważasz, że najlepiej jeździ się na własnym rowerze?
Rozum podpowiada, że tak. Własny rower pozwala czuć się bardziej komfortowo, to gwarancja odpowiednio dopasowanego roweru, co jest szczególnie ważne podczas pokonywania długich tras. Serce podpowiada jednak, że to nie ma znaczenia. Nie przykładam do tego zbyt dużo uwagi. Nie ważne na jakim rowerze jadę, ważne gdzie i z kim.
nie odkładaj marzeń, odkładaj na marzenia!
Kiedy zaczynasz /kończysz sezon rowerowy?
Jeżdżę jedynie w lato.
Twoje rowerowe marzenie?
Nie mam takiego.
Czy podróże rowerowe są dla każdego?
Zdecydowanie tak. Dla tych, którym marzą się podróże rowerowe zarówno te dalekie jak i bliskie, ale mają wątpliwości czy sobie poradzą mam jedną radę – nie odkładaj marzeń, odkładaj na marzenia! Nie musisz być wytrawnym rowerzystą, aby zacząć jeździć na rowerze, ale musisz zacząć jeździć, aby zostać wytrawnym rowerzystą.
Razem czy osobno
Jaki stosunek do Twojej pasji rowerowej ma Twoja najbliższa rodzina?
Rodzina i znajomi bardzo mnie wspierają. Gdy wybieram się na dłuższy wyjazd, razem ze mną przeżywają przygotowania do wyjazdu, a po moim powrocie czekają na relacje i oczywiście na zdjęcia.
Czy masz poczucie, że kiedy opowiadasz Twoim znajomym o swoich doświadczeniach rowerowych, oni rozumieją o czym mówisz?
Niestety, czasem mam wrażenie, że nie do końca. Choć zdumiewa ich to, do ilu miejsc można dotrzeć w trakcie rowerowego wyjazdu, to nie wyobrażają sobie jak można wypoczywać będąc całe dnie w ruchu, gdy – nie ukrywajmy – czasami jest to dosyć duży wysiłek fizyczny dla organizmu.
Czy na co dzień ktoś z Twoich znajomych jeździ z Tobą na rowerze?
Nie, jeżdżę sama.
Gdyby się tak zastanowić, to jestem rowerowym posesorem
Ile masz rowerów w domu i jakie marki i typy?
Gdyby się tak zastanowić, to jestem rowerowym posesorem: jeden rower mam u siebie w piwnicy, jeden u rodziców w domu, kolejny w domku letniskowym na Kaszubach. Wszystkie to rowery górskie.
Na którym z tych rowerów lubisz najbardziej jeździć i dlaczego?
Najwięcej jeżdżę na rowerze Sintesi.
Gdzie przechowujesz rower?
Tu się od lat nic nie zmieniło – w piwnicy.
Czy dbasz o swój rower i na czym to „dbanie polega”?
„Tu jest pies pogrzebany.” Nie minę się z prawdą mówiąc, że mój entuzjazm i zapał do wykonywania jakichkolwiek czynności przy rowerze dalekie są od ideału, ale co roku obiecuje sobie że się poprawię.
Czy potrafisz zrobić „coś” przy rowerze?
Niestety niewiele i w dodatku nie przepadam za jakimikolwiek tego typu pracami. Tylko w ostateczności, czyli kiedy absolutnie muszę, podejmuje się zmiany dętki.
Czego najbardziej nie lubisz robić przy rowerze?
Czyścić!!!
Które konstrukcyjne elementy roweru są – w twoim przekonaniu – kluczowe dla efektywnej i wygodnej jazdy na rowerze (np. siodło, koła itp.)?
Siodełko ma według mnie największy wpływ na komfort jazdy.
Wakacje na rowerze
Od ilu lat, spędzasz urlop aktywnie, jeżdżąc na rowerze?
Od 4 lat.
Kiedy i gdzie wyjechałaś pierwszy raz?
Na pierwszym wyjeździe rowerowym byłam w Portugalii i od razu rozkochałam się, zarówno w Portugalii, jak i w takiej formie spędzania urlopu.
Co Tobie najbardziej odpowiada w grupowych wyjazdach rowerowych?
Tego typu wyjazdy dają możliwość przebywania w grupie osób, które różni niemal wszystko – wiek, zawód, miejsce zamieszkania, doświadczenie życiowe, ale łączy wspólna pasja do aktywnego wypoczynku. Urlop z grupą, bardzo często obcych sobie osób, może stanowić pewne wyzwanie, to sztuka kompromisu, współodpowiedzialności i naturalnej troski za współtowarzyszy podróży. I właśnie to jest najpiękniejsze w takich wyjazdach – chodź tak różni, potrafimy wspólnie spędzać niezapomniane chwile, ucząc się czegoś od siebie nawzajem.
Czego w takich wyjazdach nie lubisz?
Nie ma takiej rzeczy.
Czy uważasz, że turystyka rowerowa jest dla każdego, kto potrafi jeździć na rowerze?
Zdecydowanie tak. Każdy może dostosować długość i stopień trudności trasy do aktualnej dyspozycji i samemu wybrać odpowiednie tempo jazdy.
Na drodze św. Jakuba był jeden zjazd, z przełęczy Alto de Mostelares; obawiałam się, że nie wrócę cała do Polski.
Najciekawsze wydarzenie na grupowym wyjeździe rowerowym?
Nie mam w pamięci żadnego szczególnego wydarzenia, bowiem wszystkie wyjazdy wspominam bardzo mile.
Najtrudniejsza trasa rowerowa jaką pokonałeś?
Na drodze św. Jakuba był jeden zjazd, z przełęczy Alto de Mostelares; obawiałam się, że nie wrócę cała do Polski.
Czy masz jakieś ulubione trasy rowerowe?
W Gdańsku bardzo lubię trasę przy Jeziorze Otomińskim.
Gdzie chciałbyś – w najbliższym czasie – wyjechać na rowerze?
Nie ma żadnych planów.
Czy poza jazdą na rowerze uprawiasz jakieś inne formy turystyki aktywnej?
Obecnie nie, kilka lat temu intensywnie chodziłam po górach.
Dziękuję za rozmowę.
Wywiad przeprowadził Paweł Boryszewski
- 100
- 2463